Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
124
BLOG

Macierewicz- wróg publiczny

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 42

Za półtorej godziny nasi piłkarze wybiegną na murawę w Chorzowie, aby walczyć o historyczny awans do finałów piłkarskich Mistrzostw Europy, w których to jak dotąd nie udało się zagrać. Wierzę, że tym razem się uda, ale gdyby jednak nie to jak sądzę winny już jest. Cały PiS to tak głupio obciążać, ale Macierewicza? Czemu nie, w końcu to i tak byłaby najmniejsza zbrodnia jakiej dopuściłby się w minionym osiemnastoleciu.  

Mimo lekkiego wstępu chciałbym jednak dość poważnie podejść do tezy, którą postawiłem w tytule. Bo Antoni Macierewicz jak mało, który polityk potrafi wzbudzać tak skrajne emocje, dodajmy gwoli ścisłości, że najczęściej negatywne. Skąd to się bierze? Wytłumaczenie, że jedynie z ataków „Gazety Wyborczej” jest oczywiście wygodne, ale jednak nie oddające do końca stanu faktycznego. Czy rzeczywiście powinien mieć status wroga publicznego numer 1? A może w rzeczywistości to bohater? Macierewicz jest szaleńcem żyjącym w wykreowanym przez siebie świecie, jak twierdzą Marcinkieiwcz i Sikorski, czy jednak odważnym politykiem, mężem stanu, który nie boi się wziąć na siebie niepopularnych i niewdzięcznych zadań? Czy człowiek, który dwoma, a już właściwie od kilku tygodnia trzema raportami wstrząsał za każdym razem opinię publiczną rzeczywiście bawił się w prokuratora i sędziego w jednej osobie, czy może jedynie skrupulatnie wykonywał swoje misje dbając przy tym o to, aby nikogo niewinnego nie skrzywdzić? Tych pytań można by jeszcze trochę namnożyć, ale przecież nie o to chodzi. Ważniejsza jest przynajmniej próba odpowiedzi na najważniejsze z nich.  

Antoni Macierewicz był jedną z ważniejszych postaci opozycji antykomunistycznej, z którą się związał od 1968 roku. Później m.in. współtworzył KOR, był więziony i torturowany. Przeszedł próbę siły i od początku lat 90- tych związał się z polityka. Działał w ZChN i został posłem na Sejm wybranym z jego list w 1991 roku. W rządzie tworzonym przez Olszewskiego, ZChN przypadł resort MSW, na którego czele stanął właśnie Macierewicz. Słynny wniosek Janusza Korwin- Mikkego, zobowiązał szefa MSW do sporządzenia listy TW wśród posłów, senatorów, ministrów, wojewodów i najważniejszych osób w państwie. 4 czerwca 1992 lista została opublikowana. Z tego powodu upadł gabinet Jana Olszewskiego.  

Od tego momentu Macierewicz stał się największym wrogiem i zdrajcą dla większości byłych kolegów z opozycji, związanej z jej lewym i liberalnym skrzydłem. Trzeba pamiętać, że Macierewicz miał zbyt mało czasu, żeby wszystko dogłębnie zbadać. Ale właściwie z jakiego powodu został tak znienawidzony? Otóż nie za samą listę, ale za to kto się na niej znalazł. Skala przeraziła wszystkich. Nazwiska piorunowały. Najważniejsze z nich były dwa: ówczesny prezydent Lech Wałęsa i ówczesny marszałek sejmu Wiesław Chrzanowski. Dla tych, którzy nie wiedzą, Chrzanowski stał wówczas na czele… ZChN! To chyba jedno z nielicznych, jeżeli nie jedyne nazwisko, którego opublikowanie okazało się nietrafne. Nie wiadomo do dziś czemu Chrzanowski znalazł się wśród agentów. Macierewicz wspominał, że jego szef dowiedział się o tym pierwszy od niego osobiście, a wiadomość przekazał mu na lotnisku. Chrzanowski miał omal nie zemdleć. To był prawdopodobnie największy błąd Macierewicza, ale przecież rozpoczął on też bardzo ważną rzecz, zrobił pierwszy, rzekłbym milowy krok w stronę odtajnienia akt. Sposób i styl nie były może najlepsze, ale to nie Macierewicz je wybierał. Po tym wydarzeniu na Macierewicza niemal wszyscy przepuścili frontalny atak i wylali na niego stertę pomyj. Z biegiem lat historia weryfikowała pracę Macierewicza i nierzadko przyznawała mu rację, jak choćby ostatnio w sprawie Michała Boniego, za którego wówczas głowę daliby sobie uciąć Kuroń z autorytetami.  

Wydarzenia z czerwca 1992 były przez tak wielu i tak często opisywane, że nie mam zamiaru poświęcać im kilku stron. Faktem jest, że kiedy odchodził z resortu sprzątaczki płakały, a żołnierze stali na baczność oddając hołd szefowi MSW, o czym on sam wspomina w wywiadzie- rzeka dla książki Kurskiego i Semki „Lewy czerwcowy”. To inna, nieznana i zapominana twarz Macierewicza, że jednak ktoś mu wierzył. O tym się mogli wszyscy przekonać kiedy został zmuszony do opuszczenia ZChN i próbował tworzyć nowe ugrupowanie. Na spotkania z nim przychodziły tysiące osób, ale nie przełożyło się to na polityczne poparcie. Rok później poniósł pierwszą porażkę.  

Do Sejmu wrócił w 1997 już na listach ROP. W 2001 zdobył mandat z ramienia LPR. Rok później poniósł kolejną klęskę, startując w wyborach na prezydenta Warszawy. Zdobył nieco ponad pięć tysięcy głosów i przepadł z kretesem. Szybko pokłócił się z Giertychem i w roku 2005 próbował szczęścia jako lider Ruchu Patriotycznego, który to założył razem z Janem Olszewskim. Kolejne rozczarowanie. Znów klapa. Wtedy wydawało się, że to koniec Macierewicza, który udowodnił, że politykiem jest nieskutecznym i kłótliwym. W każdych wyborach startował z innej listy, zmienił wiele partii. Był przegrany i zmarginalizowany. Tymczasem Jarosław Kaczyński szukał do rządu kogoś kto byłby w stanie zlikwidować WSI. Wybór padł na Macierewicza, co ponoć Jarosław Kaczyński uzasadniał tym, że lepszego kandydata nie znalazł( tak przynajmniej twierdzi Kazimierz Marcinkiewicz). Wówczas kolejna część mediów zdecydowała o permanentnej wojnie z obozem Jarosława Kaczyńskiego. Macierewicz jako szef SKW podlegał bezpośrednio Sikorskiemu, z którym szczerze się nienawidzi. Było jasne, że prędzej, czy później musi między nimi dojść do konfliktu. I rzeczywiście w lutym 2007 Sikorski został odwołany z funkcji ministra Obrony Narodowej, co musiało Macierewiczowi sprawić dużą przyjemność.  

Jego kolejny raport wywołał kolejną burzę. Tym razem znalazły się w nim nazwiska także dziennikarzy, z których część zmieniła swoje poglądy i porzuciła obóz IV RP, że wspomnę jedynie o Jerzym Marku Nowakowskim. Dla niego też od tego momentu Macierewicz stał się największym wrogiem. Ja zaś pamiętam jedno interesujące zdarzenie. Na jednym ze spotkań, w których uczestniczyłem, a przemawiał także Nowakowski( mniejsza o to, co to było za wydarzenie, przynajmniej nie transmitowane nigdzie) zwierzył nam się, że dostał w wyborach AD2005 możliwość do kandydowania do Parlamentu. Nie wymienił wówczas nazwy ugrupowania, ale można się było domyślić, iż chodziło o PiS. Po wahaniach miał odmówić. Przypomniałem sobie to wydarzenie, kiedy ukazał się raport z likwidacji WSI. Czy nie zrobił tego dlatego, że kandydując musiałby złożyć oświadczenie? Nie wiem tego. Być może rzeczywiście nie kandydował, bo wolał pozostać dziennikarzem. Być może to kolejny błąd Macierewicza, nie znam prawdy i pewnej odpowiedzi na to pytanie.  

Powoli przechodząc do podsumowania wydaje mi się jedno. Macierewicz nie jest chyba typem człowieka i polityka, który celowo umieściłby na słynnych listach nazwiska polityków, bądź dziennikarzy, których nie lubi. Nie miałem okazji poznać Antoniego Macierewicza, ale nie wydaje mi się też, aby był oszołomem. Mam takie przeświadczenie, iż jest to osoba, która wierzy w to, co robi i ma poczucie misji. Inna sprawa, że popełnia błędy. Tylko któż ich nie popełnia? Czy za te błędy należy mu się infamia? Czy błędy powinny przykryć wszystkie pozytywne działania, których dokonał? Czy nie nazbyt pochopnie zbyt wielu ludzi wysyła Macierewicza na czarne strony historii? 

 Dzisiaj wyszła kolejna sprawa, o której pisze „Dziennik”. Na polecenie Olszerwskiego zostały przewiezione do BBN tajne archiwa SKW, podobno skopiowane, a także tajne twarde dyski. Informacje potwierdził rano na antenie TVN24 nowy szef MON Bogdan Klich, którego pierwszą decyzją było odwołanie Macierewicza z funkcji sekretarza stanu w ministerstwie. Widać jedno, znów liberałowie wymierzają działa w Macierewicza, a pośrednio oczywiście w Kaczyńskiego i PiS. Przez najbliższe miesiące będziemy bombardowani różnymi tego rodzaju informacjami. Najmniejsza wątpliwość urośnie do rangi skandalu, faktyczne uchybienia okażą się zamachem na demokrację. Napisałem ten tekst m.in. po to, aby zwrócić się do Państwa z prośbą o to, aby nie iść wilczym pędem i nie „dożynać watah”( za co pewnie jest odpowiedzialny autor tych słów Radek Sikorrski) tylko na podstawie medialnych rewelacji. To będzie popularne, ale chyba nie do końca zgodne z rzeczywistością.  

Powracając jeszcze do Macierewicza. W ostatnich wyborach zdobył mandat z ramienia PiS, a w swoim piotrkowskim okręgu zdobył dobry wynik, zaś sam PiS zmiażdżył Platformę. To oczywiście nic nie znaczy, odezwą się mędrcy. Wszak wiadomo, że wielu jest w Polsce „obsesyjnych paranoików” podobnych do Macierewicza. Być może… Tylko, że moim zdaniem Macierewicz nim nie jest. Ten tekst to nie laurka( co chyba przyzna mi każdy czytelnik), ale chciałem zwrócić uwagę na kilka rzeczy i apelować o więcej obiektywizmu w ocenie Macierewicza. Błędy robił, ale ma też sukcesy. Za jego dewizę chyba można uznać zdanie kończące książkę „Lewy czerwcowy’: Gdy politykom brakuje odwagi następne pokolenie płaci krwią. Czy rzeczywiście za ileś lat kiedy kurz bitewny opadnie, a Macierewicza nie będzie w polityce, a może nawet na tym świecie nasze dzieci nie będą się o nim uczyć w szkołach, albo przynajmniej nauczyciele nie będą go pozytywnie wspominać? Czas pokaże.    

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka