Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
1937
BLOG

Barroso liczy na Tuska, a Ty?

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 17

Wczoraj w Brukseli szef Komisji Europejskiej powiedział – w obecności mediów – do Donalda Tuska: Liczę na ciebie, mój drogi przyjacielu. A my, Polacy? Czy wciąż liczymy na obiecany cud premiera?

 
Osobiście zazdroszczę dobrego samopoczucia wszystkim optymistom. Tych jednak ubywa w coraz szybszym tempie, co niewątpliwie nie mogło ujść uwadze samego Tuska. W związku z tym przewodniczący Platformy powziął sobie za cel zdobycie pierwszego miejsca w komicznych zawodach a’la Florentino Perez (tych, którzy nie wiedzą kto zacz, zapraszam tutaj). Premier już wyzwał na pojedynek liderów innych partii, a sam rozpoczął „okres transferowy” od ściągnięcia do swojej partii Bartosza Arłukowicza.
 
Media oczywiście podchwyciły ten temat z zachwytem i donoszą teraz z wypiekami na twarzach swoich dziennikarzy o wszystkich plotkach – kto jeszcze zasili Platformą i za jaką cenę się sprzeda. Wszak premier obiecał, że na jednym Arłukowiczu się nie skończy. Następna w kolejce ustawiała się Joanna Kluzik-Rostkowska, co nawet sama przyznała w niedwuznacznej wypowiedzi dla RMF, ale koledzy przywołali ją do porządku. Wygląda na to, że pani Joanna zasili PO dopiero po jesiennych wyborach, kiedy klapa projektu PJN będzie bezdyskusyjna.
 
Ale spokojnie, są jeszcze inni. Na przykład taki Roman Giertych. Wczoraj w programie Tomasza Lisa kilkakrotnie nazwał ministra Sikorskiego swoim „przyjacielem”. O tym, że ci dwaj politycy – których łączy ego monumentalnych rozmiarów i cynizm przyćmiewający Mount Everest – dobrze czują się w swoim towarzystwie jest tajemnicą poliszynela. Dziś jednak coraz częściej mówi się, że Giertych chciałby wrócić do polityki, a droga powrotu miałaby biec przez nowy Front Jedności Narodowej. Niemożliwe? To poczekajmy.
 
W szranki z premierem zdecydował się stanąć Grzegorz Napieralski, który jednak musi szukać swoich gwiazd przynajmniej próbując ich łapać na lewacką ideologię. Platforma jako bezideowa partia władzy z trzykrotnie wyższym poparciem społecznym, może z pewnością zaoferować więcej zwykłym karierowiczom. Stąd też lider SLD próbuje przykuwać uwagę, biorąc na listy panie, które są znane z tego, że lubią się rozbierać – podobno nazywa się to pracą. W wyborach samorządowych była już taka pani, a teraz jest modelka Marta, która ma za sobą „karierę” w TVN. Po rozmowie z nią, Grzegorz Napieralski odniósł wrażenie, że jest wrażliwa społeczna i teraz ma dostać wysokie miejsce na liście w stolicy. Inny z posłów tej partii, Ryszard Kalisz, stwierdził, że boi się modelki, ponieważ: ma coś myślącego w oczach. Jak widać jest to towar deficytowy nie tylko w Platformie. 
 
Ta rywalizacja Tuska z Napieralskim może w niedługim czasie osiągnąć jeszcze bardziej komiczny wydźwięk. Już wszakże premier wyzywał lidera SLD na dziesięciokilometrowy bieg o siódmej rano, który miałby przesądzić o tym, który z nich lepiej nadaje się do rządzenia państwem. Młodszy o kilkanaście lat Napieralski odmówił, ale – jak przypuszczam – tylko dlatego, że obawiał się o rezultat zawodów. Poczekajmy jednak do jesieni, a może się okazać, że panowie znajdą dyscyplinę sportową, w której obaj uważają się za mocnych.
 
Wróćmy jednak do sprawy przyciągania znanych osób na listy wyborcze. Czy to zła droga? Wszakże PiS też miał złożyć propozycję prof. Zdzisławowi Krasnodębskiemu, dr Barbarze Fedyszak-Radziejowskiej, Jackowi Sasinowi i jeszcze kilku innym osobom, które nie są członkami partii i nigdy nie startowały w wyborach powszechnych.
 
W tym miejscu dochodzimy do sedna sprawy. Problemem nie jest umiejętność przyciągania – na listy wyborcze, czy do walki o obieralne stanowiska – osób, które są rozpoznawalne i cieszą się społecznym szacunkiem. Taka praktyka jest też stosowana w Stanach Zjednoczonych, czy Wielkiej Brytanii.Istnieje jednak różnica pomiędzy propozycją startu dla osoby z autorytetem, która zawsze sympatyzowała z danym środowiskiem, a podbieraniem innym partiom rozpoznawalnych, bezideowych polityków, czy wciąganiem do polityki gwiazd i gwiazdeczek świata show biznesu. Niestety, jak widać, Tuskowi i Napieralskiemu bliższy jest model włoski, czy rosyjski, niż krajów Common law.
 
A co do liczenia na Donka. Jest takie powiedzonko, które zna chyba każdy z nas, ale czasem o nim zapomina: Polaku, umiesz liczyć – licz na siebie.

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka